Za dużą zasłonkę z podszewką zapłaciłam kilka zł, wyprucie taśmy i szwów zajęło max. 30min.
Tak jakoś wyszło, że nigdy wcześniej nic nie pikowałam.. i nawet nie bardzo wiedziałam jak to powinno się zrobić. Wydawało mi się że szycie z prowadnikiem po liniach prostych to bułka z masłem. Efekt jest taki, że zarówno wierzchnia jak i spodnia strona boków pokrowca skurczyła się. Sprawę uratowały spore zapasy na szwy, które dodałam,dzięki temu nawet po wyrównaniu nierówności pokrowiec nie jest za mały.
Najważniejszym wnioskiem wyciągniętym z pierwszej lekcji pikowania jest to że pikowanie zawsze kurczy gotową pracę i trzeba dodawać większe zapasy, na wyrównanie. Poza tym dla początkujących użycie wyłącznie prowadnika krawędziowego też według mnie nie jest dobrym pomysłem, nawet proste linie warto sobie rozrysować najlepiej znikającym pisakiem.
Tak prezentuje się przód:
Tak z boku:
A tak z tyłu:
Lamóweczka zrobiona i przyszyta własnoręcznie.
Do kompletu machęłam sobie jeszcze poduszeczkę na szpilki, bo wyciąganie szpilek z pudełka jest nieprzyjemne... zawsze się przy tym pokłuje.
Jeszcze w temacie szycia pochwalę się skrzyneczką kupioną na starociach, kupiona z myślą o szpulkach na nici, jednak okazało się, że przegródki są zbyt wąskie i zaledwie kilka szpulek się w niej mieści, alternatywnie może być na wstążki, guziki lub inne przybory.
Drewno z którego jest zrobiona jest niezabezpieczone, zastanawiam się czy pomalować na biało czy lakierem, a może ktoś ma inne sugestie?