czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Wszystkim szyjącym, tworzącym jak i tym którzy tylko podziwiają rękodzieło życzę Wesołych Świąt, przede wszystkim dużo zdrowia, ale też spokoju i cierpliwości w tym zabieganym życiu.
Twórczym życzę niekończącej się weny i ewentualnych klientów jeśli sprzedają swoje prace,
śniegu już nawet nie życzę, bo i tak nie spadnie... a szkoda, bo zawsze było by bardziej świątecznie....ale cóż... cieszmy się tym,co mamy.
Merry Christmas.


niedziela, 6 grudnia 2015

Ho Ho Ho!

Mamy adwent, dzisiaj dzień Św. Mikojała, kto był grzeczny to dostał w nocy prezent. Ja na prezenty uszyłam domownikom skarpety,każdy ma swoją z monogramem, żeby Mikołaj nie pomylił.


Skarpety uszyłam z czerwonego polaru, białe futerko pochodzi z futerkowej bluzki z sh, a literki są wycięte z filcu i przyszyte zygzakiem.


Na zachęte dla Mikołaja upiekliśmy z dziećmi pierniczki, fajna sprawa. Pół dnia zabawy dla dzieci...i dorosłych w sumie też :)


Dla zainteresowanych podaję przepis,który dostałam od kuzynki, wypróbowany już w zeszłym roku.
1 kg mąki
1 łyżeczka sody
2 łyżeczki proszku do pieczenia
300 g masła
100 g kwaśnej śmietany
350 g miodu
1 szkl. cukru
3 łyżki przyprawy do piernika
3 jajka
masło, miód, cukier,śmietanę i przyprawę włożyć do rondelka, rozpuścić i ostudzić, Do miski wsypać mąkę, proszek, sodę, jajka i wlać masę z rondelka, zagnieść ciasto, rozwałkowywać na ciut więcej niż 1 cm, wycinać foremkami pierniczki, układać luźno na blasze, bo rosną i piec 10 min w 180 st.
i teraz najważniejsze: gorące pierniczki włożyć do dużej miski i owinąć folią, żeby wystygły, wtedy nie stwardnieją.

Przepis na lukier,którego użyłam znajdziecie tutaj, na pierniczki z przepisu wystarczy 1/2 porcji lukru.

Edit.
Jako że wiele moich rzeczy jest szyte z zalegających w szafach tkanin i ubrań z sh postanowiłam przyłączyć się do akcji UWOLNIJ TKANINY.  Więcej info na blogu Zapomniana pracownia.




czwartek, 19 listopada 2015

Idzie zima... o szyciowej tęsknocie i blogowych zaległościach...

Witam,
dawno mnie tutaj nie było, właściwie z wielu powodów, ale myślami wracałam do bloga i do maszyny... w ostatnim czasie niewiele rzeczy powstało, więc post będzie zbiorowy. Chronologicznie najpierw powstały łapki kuchenne dla mojej mamy... na Dzień Matki. Bawełna + ovata. Dodam od razu, że użyta jako wypełnienie ovata świetnie spełnia swoją rolę  i garnek nie parzy łapek ;)
Lamówkę robiłam własnoręcznie i wszywałam za pomocą stopki do lamówki... rewelacyjny wynalazek.



Kolejną uszytą rzeczą była spódniczka dla Mani.
Czarna,grubsza satyna i szeroka guma.









Wczoraj i dzisiaj upłynęło mi pod szyciem kapcioszków dla dzieci.
Mam zwyczaj chodzić po domu w klapkach... w przeciwieństwie do moich dzieci,które śmigają boso, dlatego uszyłam im wygodne kapcioszki
tutoriale i wykroje do nich można znaleźć tutaj i tutaj 












piątek, 13 lutego 2015

Pokrowiec na maszynę


Ostatnimi czasy przeprosiłam się z Łucznikem i uszyłam kilka przedmiotów z listy rzeczy do uszycia. Kolejnym uszytkiem jest pokrowiec na maszynę. Przykładałam się do niego odkąd nabyłam Privilega, właściwie z jednego powodu - dostałam do kompletu okropny ceratowy pokrowiec, który w dodatku Janek podarł. Nie wszyscy też wiedzą, że przestawiłam w tej maszynie chwytacz i muszę ją zawieźć do pana ustawiacza ;) Do tego wszystkiego kupiłam w sh śliczną zasłonkę. To wszystko razem złożyło się w czasie i nie było odwrotu... w końcu uszyłam coś na własny użytek.

Za dużą zasłonkę z podszewką zapłaciłam kilka zł, wyprucie taśmy i szwów zajęło max. 30min.


Tak jakoś wyszło, że nigdy wcześniej nic nie pikowałam.. i nawet nie bardzo wiedziałam jak to powinno się zrobić. Wydawało mi się że szycie z prowadnikiem po liniach prostych to bułka z masłem. Efekt jest taki, że zarówno wierzchnia jak i spodnia strona boków pokrowca skurczyła się. Sprawę uratowały spore zapasy na szwy, które dodałam,dzięki temu nawet po wyrównaniu nierówności pokrowiec nie jest za mały.
Najważniejszym wnioskiem wyciągniętym z pierwszej lekcji pikowania jest to że pikowanie zawsze kurczy gotową pracę i trzeba dodawać większe zapasy, na wyrównanie. Poza tym dla początkujących użycie wyłącznie prowadnika krawędziowego też według mnie nie jest dobrym pomysłem, nawet proste linie warto sobie rozrysować najlepiej znikającym pisakiem.
Tak prezentuje się przód:

Tak z boku:







A tak z tyłu:
Lamóweczka zrobiona i przyszyta własnoręcznie.


Do kompletu machęłam sobie jeszcze poduszeczkę na szpilki, bo wyciąganie szpilek z pudełka jest nieprzyjemne... zawsze się przy tym pokłuje.
Jeszcze w temacie szycia pochwalę się skrzyneczką kupioną na starociach, kupiona z myślą o szpulkach na nici, jednak okazało się, że przegródki są zbyt wąskie i zaledwie kilka szpulek się w niej mieści, alternatywnie może być na wstążki, guziki lub inne przybory.

Drewno z którego jest zrobiona jest niezabezpieczone, zastanawiam się czy pomalować na biało czy lakierem, a może ktoś ma inne sugestie?



niedziela, 1 lutego 2015

‎Facebook Art Jewelry Challenge‬

Wracam po długiej nieobecności spowodowanej przez kilka spraw m.in. remont i przeprowadzkę do nowego domu, święta, choroby moje i dzieci i tysiące innych drobnostek. 
Zostałam nominowana do zabawy na Facebook'u,w której pokazuje się swoje hobby. Na potrzeby tej zabawy uszyłam najpierw samolot z tutoriala Koty, który znajdziecie tutaj. Samolot powstał z resztek zalegających w szafie, ma szeleszczące skrzydełka. W skrzydłach wszyłam ocieplinę i celofan, wnętrze wypchnęłam silikonową kulką, którą możecie kupić tutaj. Szyłam go w tempie ekspresowym,żeby zdążyć "przed zachodem słońca", bo strasznie nie lubię szyć wieczorem, przy lampie, w efekcie nie doczytałam opisu szycia i wyszło, jak wyszło...
Kolejną rzeczą którą uszyłam był Tildowy królik.Wykrój jest na stronie u Susanny tutaj. Nie byłabym sobą, gdybym zrobiła, tak jak autorka. Po naradzie z Kotą zmieniłam sposób wykonania.
Znalazłam również czas żeby porobić zdjęcia z etapów pracy.
Najpierw skopiowałam wykrój i dostosowałam wymiar do swoich wymagań. Poszczególne elementy wykroju wycięłam.
Wybraną tkaninę wyprasowałam, złożyłam na  pół,prawą stroną do środka, z jednej strony zaprasowałam brzeg na 5 mm. Przy tym brzegu odrysowałam wykrój nóżek i łapek, żeby później mieć podłożone, dalej odrysowałam głowę z brzuszkiem. Każdy element zeszpilkowałam, żeby podczas zszywania, tkanina nie przesuwała się.

Na uszy złożyłam dwa inne kawałki tkanin prawą stroną do środka, odrysowałam, zeszpilkowałam i na środku spodniej strony uszu (tkanina w kwiatki) zrobiłam nacięcie - tędy wywinę uszy na prawą stronę.

Wszystkie elementy obszyłam na maszynie po zaznaczonym konturze, obcięłam nadmiar tkaniny.  Zapasy szwów ponacinałam prawie aż do linii szwu, żeby po wywróceniu poszczególne elementy nie marszczyły się.
Pominę tutaj fragment, w którym przewlekałam wycięte elementy, to się nie nadaje ani do pokazania, ani  do powtórzenia :) Podziwiajcie efekt końcowy.

Uszy swojego królika tylko zaprasowałam, resztę wypchnęłam silikonową kulką pomagając sobie ołówkiem (pogryzionym przez Janka).

Elementy zaczynają układać się w całość. Nóżki przyszyłam maszyną, łapki i uszy ręcznie, oczy i nosek wyszyłam granatową nitką. (nie znoszę szycia ręcznego, nawet guziki przyszywam zwykle maszyną dlatego zbliżenia nie będzie).







Sukieneczkę wykroiłam "na oko", jeszcze tylko kokardka i mam nowego mieszkańca domu.
Samolot jako zabawka dla chłopaków trafił do Janka, a króliczek do Marysi i wcale jej nie przeszkadzało, że jest niebieski.

poniedziałek, 29 września 2014

Worek na buty

Moje starsze szczęście 1 września rozpoczęło edukację w zerówce. Na bardzo długiej liście rzeczy niezbędnych znalazł się worek na buty. Ktoś sobie pomyśli: wielki mi problem, kawałek zszytego materiału i sznureczek do ściągnięcia. Otóż proszę Państwa, takie numery to przechodziły w przedszkolu, a teraz panna postanowiła, że sama sobie worek wybierze i tutaj jest koniec bajki a początek dramatu. Pomimo że ograniczeń cenowych nie było, przez całe wakacje w promieniu 30 km Marysia nie znalazła pasującego jej worka. Za kilka dni początek szkoły, a worka jak nie było tak nie ma. No to co? No to szyjemy! W międzyczasie panna zażyczyła sobie kokardę, jakby same kropki to jeszcze za mało dekoracji było.
A oto i cały sprawca zamieszania:





Po ściągnięciu sznureczków worek może też pełnić funkcję plecaczka. Zdjęcia zrobiłam dopiero w miniony weekend, worek jest już przetestowany przez wyobraźnię 6 latki bardzo dokładnie, przeszedł już pierwsze pranie i nadal prezentuje się przyzwoicie :)


sobota, 20 września 2014

Wszyscy mają bloga, chcę mieć i JA

Witam bardzo serdecznie na moim blogu.
Myśl o stworzeniu bloga pojawiła się bardzo dawno, ale zawsze czasu zabrakło, bo zamiast stworzyć swojego ciągle odkrywałam jakiś nowy blog, więc go przeglądałam, a własny odkładałam "na później".
Blog, który właśnie się buduje jest obrazem całej mojej miłości do szycia, którą odziedziczyłam po babci. Szyję od 15 roku życia, obecnie z braku czasu głownie dla siebie i rodziny, jednak jeśli ktoś mnie o coś poprosi, to ciężko mi odmówić, bo każdy pretekst żeby usiąść przed maszyną jest dobry :)
Mam głowę pełną pomysłów i zawsze kilka projektów rozpoczętych, czekających na skończenie.
Niestety nigdy nie wpadłam na to żeby fotografować uszyte przez siebie rzeczy, więc na chwilę obecną nie mam się tutaj czym pochwalić, więc może chociaż pokażę na czym powstają moje prace.
Jako,że jest to mój pierwszy blog i dopiero się oswajam z jego techniczną stroną to w najbliższym czasie będą zachodziły w nim zmiany wizualne, więc proszę o wyrozumiałość :)


Powyżej możecie zobaczyć maszynę na której obecnie szyję. Nie jest to cud techniki na miarę mojej wymarzonej Janomki, ale też nie dostaję spazmów na myśl o szyciu na niej, jak niektórzy mają z maszynami z krajów trzeciego świata i innych Tajlandii :)
Kupiłam ją używaną, za niewielkie pieniążki, ale nigdy nie pozwoliła, żebym odczuła to  jako jej wadę. Wprawdzie firma Privileg nie specjalizuje się w produkcji maszyn do szycia, ale ten model jest dość dobrze wykonany: część obudowy jest metalowa, a elementy z plastiku są solidne, ma prawie wszystkie niezbędne funkcje potrzebne do domowego szycia: regulację długośći i szerokości szycia, 3 pozycje igły, szycie wstecz, stopki matic,wolne ramię, 21 przydatnych ściegów, wyświetlacz który pokazuje nam najlepsze parametry wybranego ściegu.
Niestety nie ma regulacji docisku stopki, który ma mój 40 letni Łucznik i wyłączania transportera, ale za takie pieniądze można jej to wybaczyć.
Przedstawiłam Wam moja maszynę w jednym celu.
Często ktoś chce kupić maszynę za niewielkie pieniądze, bo albo fundusze okrojone, albo nie wie czy szycie mu się spodoba i szkoda mu wydawać pieniądze na drogi sprzęt. Ja w tym wypadku polecam kupić używany sprzęt MADE IN GERMANY niż kiepską chińszczyznę. Za małą kasę można kupić solidną, niepsującą się maszynę, która nie zniechęci Was do szycia. Jednak maszyna powinna być kompletna i sprawna, bo może być problem z dokupieniem np. regulatora obrotów.
Istotne są też czy stopki i szpulki są typowe. Do mojej maszyny pasują standardowe do Łucznika, więc mam już dokupione kilka ciekawych, np. do patchworków, do przyszywania lamówki, albo do ściegów owerlokowych. Niby taki drobiazg, a bardzo ułatwiają szycie.
Dopiero teraz zauważyłam, że mój kochany maluch pokazuje na zdjęciu gdzie mam nitkę założyć :D Mistrz drugiego planu.