Zostałam nominowana do zabawy na Facebook'u,w której pokazuje się swoje hobby. Na potrzeby tej zabawy uszyłam najpierw samolot z tutoriala Koty, który znajdziecie tutaj. Samolot powstał z resztek zalegających w szafie, ma szeleszczące skrzydełka. W skrzydłach wszyłam ocieplinę i celofan, wnętrze wypchnęłam silikonową kulką, którą możecie kupić tutaj. Szyłam go w tempie ekspresowym,żeby zdążyć "przed zachodem słońca", bo strasznie nie lubię szyć wieczorem, przy lampie, w efekcie nie doczytałam opisu szycia i wyszło, jak wyszło...
Kolejną rzeczą którą uszyłam był Tildowy królik.Wykrój jest na stronie u Susanny tutaj. Nie byłabym sobą, gdybym zrobiła, tak jak autorka. Po naradzie z Kotą zmieniłam sposób wykonania.
Znalazłam również czas żeby porobić zdjęcia z etapów pracy.
Najpierw skopiowałam wykrój i dostosowałam wymiar do swoich wymagań. Poszczególne elementy wykroju wycięłam.
Wybraną tkaninę wyprasowałam, złożyłam na pół,prawą stroną do środka, z jednej strony zaprasowałam brzeg na 5 mm. Przy tym brzegu odrysowałam wykrój nóżek i łapek, żeby później mieć podłożone, dalej odrysowałam głowę z brzuszkiem. Każdy element zeszpilkowałam, żeby podczas zszywania, tkanina nie przesuwała się.
Na uszy złożyłam dwa inne kawałki tkanin prawą stroną do środka, odrysowałam, zeszpilkowałam i na środku spodniej strony uszu (tkanina w kwiatki) zrobiłam nacięcie - tędy wywinę uszy na prawą stronę.
Wszystkie elementy obszyłam na maszynie po zaznaczonym konturze, obcięłam nadmiar tkaniny. Zapasy szwów ponacinałam prawie aż do linii szwu, żeby po wywróceniu poszczególne elementy nie marszczyły się.
Pominę tutaj fragment, w którym przewlekałam wycięte elementy, to się nie nadaje ani do pokazania, ani do powtórzenia :) Podziwiajcie efekt końcowy.
Uszy swojego królika tylko zaprasowałam, resztę wypchnęłam silikonową kulką pomagając sobie ołówkiem (pogryzionym przez Janka).
Elementy zaczynają układać się w całość. Nóżki przyszyłam maszyną, łapki i uszy ręcznie, oczy i nosek wyszyłam granatową nitką. (nie znoszę szycia ręcznego, nawet guziki przyszywam zwykle maszyną dlatego zbliżenia nie będzie).
Sukieneczkę wykroiłam "na oko", jeszcze tylko kokardka i mam nowego mieszkańca domu.
Samolot jako zabawka dla chłopaków trafił do Janka, a króliczek do Marysi i wcale jej nie przeszkadzało, że jest niebieski.
No z tym królikiem to weszłaś mi na ambicje, bo ja się jakoś zabrać nie mogę...
OdpowiedzUsuńmój króliczek jest połowę mniejszy od twojego samolotu! Patent masz, tkaniny też masz i to ładniejsze od moich, tylko musisz znaleźć CZAS!
UsuńSuper naprawdę i podziwiam za cierpliwość.
OdpowiedzUsuńja siebie też podziwiam :) nigdy nie szyłam tak małej rzeczy.
UsuńCieszę się, że mój tutek przydał Ci się i super wykombinowałaś z tym wcześniejszym przeszyciem poszczególnych części wykroju!
OdpowiedzUsuńtutaj należą się ukłony w stronę Koty, gdyby nie ona, nie było by zdjęcia portretowego, wyrzuciłabym to przez okno!
Usuń